Odwiedź nas
Tytuł: | Magiczny Słowik |
Podtytuł: | -- |
Autor: | Agnieszka Czerwińska |
Gatunek: | Bajka, Baśń dla dzieci |
Stron: | 96 |
Oprawa: | Twarda szyto-klejona |
Wydanie: | Pierwsze |
ISBN: | 978-83-962110-0-2 |
Facebook: | www.i-pisarz.pl |
Instagram: | www.i-pisarz.pl |
Magiczny świat zaprasza ciebie mały czytelniku i was nieco więksi. Nastał ten czas gdy do pojawienia się książki na rynku jest coraz mniej czasu. A huk pracy związany z wydaniem dobiega końca. Książka "Magiczny Słowik" wkrótce otoczy nasze życie magiczną historią, a oto kilka słów zachęty:
Uważaj czego sobie życzysz, bo przypadkiem może się to spełnić – takie ostrzeżenie usłyszeli Oliver i Jasmine po przybyciu do miasteczka Anderson. Rodzeństwo wkrótce przekona się, że prawdziwa magia istnieje, lecz potrafi również płatać figle. Razem ze swoim kuzynostwem, rudymi skrzatami, zasmakują własnych pragnień w życiu codziennym. Czy wyciągną z tej przygody jakąś naukę? Przekonaj się sam.
Dużym atutem książki będą wysokiej jakości materiały, dzięki którym książka będzie mogła służyć pokoleniom. A oto kilka słów o materiałach: uszlachetniona, sztywna, szyto - klejona oprawa, sam blok to 96 stron z bardzo grubego papieru(kreda matowa vantage silk 170g) co zapewni odpowiednią wytrzymałość i wygodne użytkowania.
Bibliotekarka Natalka - Natalia Strągowska
"Jest to świąteczna książka dla dzieci. Bardzo pouczająca. Ogromnie się cieszę, że mogłam poznać tę historię. Magiczna, świąteczna
i ukazująca, że życzenia mogą się spełnić
Poznajemy tutaj rodzeństwo - młodszego Oliviera i starszą Jasmine Andersonów, którzy po raz pierwszy wybierają się na święta do swoich dziadków. Na miejscu spotykają również swoich nielubianych kuzynów - Harrego i Peggie z którymi mają niesamowite przygody. Jak się okazuje, kluczem do wszystkiego jest magia...
Uważaj, czego sobie życzysz, bo przypadkiem może się to spełnić...
Czy nasze życzenia są naprawdę takie wspaniałe ? Może rzeczywistość okaże się jednak mniej ciekawa niż na początku zakładano ? Czego z tych przygód nauczą się nasi bohaterowie ? Co tak naprawdę jest najważniejsze ? I co wspólnego z tym wszystkim ma ozdoba choinkowa w postaci tytułowego Złotego Słowika? Odpowiedzi na te wszystkie pytania, poznacie zaczytując się w tej wspaniałej historii !!
Przyznam Wam się szczerze, że nie zakładałam, że ta historia aż tak mnie porwie !!
Czułam, że będzie dobra, ale ona jest po prostu świetna !!
Wszystko co lubię w bajkach, zostało tutaj zawarte. Magia, ciekawa historia i przygody a przede wszystkim morał
widać, że Autorka włożyła w tę książkę bardzo duuuuużo pracy. Publikacja jest bardzo dokładnie dopracowana. Pięknie wydana, w twardej oprawie, napisana ze zrozumieniem. Byłam szczerze zaciekawiona tą historią. Myślę, że zarówno dorośli jak i dzieci dadzą się porwać tej opowieści. Książka idealnie nadaje się na prezent
i do czytania na wspólne wieczory
i pamiętajcie ! : Z życzeniami trzeba uważać, bo nigdy nie wiadomo co i gdzie się spełni
bardzo dziękuję Autorce za egzemplarz do recenzji, sprawiła mi nim ogromną radość.
Znowu poczułam się dzieckiem, którym każdy z nas gdzieś tam głęboko wciąż jest
jednym słowem polecam Wam bardzo tę pozycję i przyznaję
/10 punktów !!
(To byłby idealny prezent
pod choinkę
)"
-Trylogia odrodzenia:
Przedsionek piekła,
Salon rozpusty,
Pokój nadziei,
-Magiczny Słowik,
-Magiczny Słowik wersja brytyjska,
-Przygody kota Psota:
Koszykowa niespodzianka,
Koszykowa niespodzianka wersja ukraińska,
Skrzynka dziadka Thomasa,
Wuj Jack,
Psocia ferajna,
Ukryty skarb,
Agnesto
"Już prawie marzec, za kilka dni święto pączków i faworków, potem okres Postu w kościele katolickim. Wszyscy myślą o wiośnie, cieszą się dłuższymi dniami, a w podświadomości tli się już wizja zbliżających się Świąt Wielkanocnych. W sklepach pojawiają się żółte kurczaczki, kolorowe pisanki i zatrzęsienie słodkości z akcentami świątecznymi, które już kupujemy lecz zanim damy w prezencie, to pięć razy zjemy. Ale – już samo to wskazuje, że wszyscy zdążyli wykreślić z siebie czas magicznego grudnia z choinką w domu i śniegiem za oknem. Bo jak tu wspominać święta bożonarodzeniowe, gdy na horyzoncie majaczy Wielkanoc? Podobnie jest z lekturami, po jakie sięgamy. Te zimowo-świąteczne, przesiąknięte magią prezentów oraz miłością okrytą grubym kocem odchodzą na bok. Bo jak czytać w o zimie w lecie? Nie czuć tego klimatu... Tej magii...A jednak nie. Szybko ripostuję i zaprzeczam. Są wyjątki jak choćby „Magiczny słowik” Agnieszki Czerwińskiej. Dwójka dzieci , Oliver i Jasmina przyjeżdża na święta do dziadków, do Jamesa i Sophie, których nigdy nie widzieli na oczy. Początkowy dystans szybko zanika, gdy tylko wchodzą do domu. Ba, do zamku, który przytłacza swoją wielkością. Są w nim malowane meble i obrazy, schody z rzeźbionymi poręczami i puszyste dywany. Są kominki, przepastne fotele, ciężkie meble i służba. A także – ich miało nie być – kuzynostwo i to od tej strony rudowłosej nielubianej – Harry i Peggie. Dwa diabły, które już w pierwszy wieczór stają się prowodyrami kłopotów i nieszczęść. Ta czwórka dzieci to zlepek rożnych charakterów, które praktycznie nie łączy nic innego jak tylko nieuchronne geny. Choć, co zauważam w mig, scala je ciekawość wszystkiego i to ona sprawia, że irracjonalnie, głównie przez Harrego, wpadają w tarapaty. Jedyną rozsądną dziewczynką jest Jasmine, która zawsze daje sobie czas na przemyślenia, a potem na działania – nigdy odwrotnie – w przeciwieństwie do reszty towarzyszy przygód.A magia świąt zaraża, epatuje zbliżającymi się prezentami i... tym jedynym dniem w roku, w którym „tajemniczy słowik” spełnia skryte ludzkie życzenia. Kto i czego sobie życzył tym razem? To już pozostawię w słowiczym dziobku i zostawię innym do odkrycia. Bo historia kuzynostwa tak wciąga i ciekawi, że lepiej będzie gdy nie zdradzę nic z dalszego ciągu.Zaczytałam się w tej baśni-powieści. „Magiczny słowik” Agnieszki Czerwińskiej, to książka do czytania przez cały rok, przez okrąglutki rok, dosłownie. Ja wsadziłam w nią nos czytelniczy końcem lutego, gdy za oknem czuć już ciepło słońca wiosennego. Czuję, że inni pójdą moim śladem i zanurzą się w niej nawet w upalny lipiec, czy jesienny październik. Bo to jest książka o magii, która promieniuje, roztacza się na kalendarzu niczym delikatny woal. Można czytać o czarach, choinkowych lampkach i o namiętnościach skrytych w dzieciach w dowolnych momentach życia. I, co cichutko doradzam, najlepiej smakuje, gdy czyta się „Słowika...” na głos, gdy wydobywa się fabułę na światło dzienne – lub prędzej wieczorne. „Magiczny słowik” roztacza całoroczną aurę świąteczną. Otula nas i rozgrzewa. Dobro staje w konkury z pochopną głupotą, a smok okazuje się być nie tylko postacią z bajki.Powiem głośno – czytajmy. Dzielmy się „Magicznym słowikiem”, pożyczajmy innym, puszczajmy w obieg, by zauroczyła jak największe grono ludzi w każdym wieku.W „Magicznym... „ czuję się, jak mała dziewczynka jadąca pociągiem do dziadków. Wszystko jest dla mnie nowe, dziadkowie to najukochańsi staruszkowie pod słońcem, a moje serce zaczyna bić nowym rytmem. Rytmem szczęścia połączonym z wdzięcznością za to całe dobro i piękno.Czy muszę na coś uważać? Chyba tylko na jedną rzecz – tu, w tym pałacu muszę uważać czego w marzeniach - tak naprawdę i szczerze – sobie życzę. A życzę sobie... by ta powieść trwała i trwała..."
Książki w eterze - Aneta Kwaśniewska
Fragment:
LOKOMOTYWA DO MIASTA ANDERSON
Smutne nastały czasy, kiedy biały puch pokrywa świat,
a cieszyć się nie ma komu. Brakuje dzieci na sankach,
latających kul śnieżnych, armii bałwanów. Jednak nie
brak spokoju, zamykającego wariację świata pod białą
kołdrą, przykrywającą zielony trawnik i drzewa pnące się
ku niebu. Zima tworzy obraz niczym sprawny malarz,
a na swej palecie ma zaledwie jeden kolor, do tego tak
niepozorny. Bez znaczenia jest dla niej, czy ma ubarwić
drzewo, sanki, samochód, czy człowieka. Zima to magiczny
czas. Od stuleci napełnia ludzi spokojem i dziecięcą
radością. Ta mroźna pora jest zwiastunem najważniejszego
dnia w roku – Wigilii, dnia spełniania marzeń, magii
w najczystszej postaci. Tego dnia moc jest tak silna, że
musiała zostać rozbita na trzydzieści jeden dni, im bliżej
Wigilii, tym magia jest potężniejsza. W sercach dorosłych
wywołuje radość dzięki celebracji czasu, jaki zapadł im
w pamięci, czasu magii.
Tą potężną magią, o której mówimy, jest dziecięca magia.
Ale cofnijmy się do czasów parowych lokomotyw.
Otwórzmy księgę czasów białego puchu, który przynosił
radość dorosłym i dzieciom, gdzie nie smartf on był
niezbędny do życia, a drewniane sanki. Właśnie tak
toczyło się spokojne życie w miasteczku Anderson.
Miasto zostało nazwane na cześć swojego założyciela
Jamesa Andersona, który stworzył największą w całym
kraju fabrykę butów. Obok niej zaczęły powstawać
domy pracowników. Nim ktokolwiek się zorientował,
James Anderson ściągnął do rozwijającej się osady
sprzedawców i rzemieślników. Lata mijały i powstało
miasto z kamiennymi ulicami, sklepami, kościołem i szkołą.
Na wzgórzu, skąd widok obejmował całe miasteczko,
wybudowano kamienny zamek Andersona.
Budowla była większa od fabryki, z licznymi wieżyczkami,
wykuszami, lukarnami. Szpiczasty dach zimą wyglądał jak
czapka elfa, a zapalone światła przypominały oczy.
Dziś te oczy wyczekują Jasmine oraz Olivera. Dwójki
wnucząt Andersona, których ani on, ani jego żona, Sophie,
nigdy nie widzieli. Powinno tutaj paść pytanie: dlaczego?
Powód jednak zatarł się na kartach historii już lata temu.
Wystarczył jeden list, jedna prośba i jedna dobra chęć, aby
naprawić przeszłość lub choćby częściowo załatać dziurę,
jaką wywołała niewyjaśniona sprawa z przeszłości.
Lokomotywa mknęła niczym spadająca gwiazda na niebie.
Żółto-czerwono-niebieska gwiazda pośród białego
puchu. Pędziła poprzez miasta, miasteczka, wsie, pola....